Australia, 14 lutego roku 1900, dzień świętego Walentego, sobota. Grupa uczennic ze szkoły dla panien w Appleyard brała udział w pikniku przy Wiszącej Skale - lokalnej atrakcji turystycznej w pobliżu góry Macedon w stanie Victoria. W godzinach popołudniowych cztery z nich odłączają się od grupy, by z bliska obejrzeć kamienny masyw. Powraca tylko jedna. Pozostałe, tak jak i idącą za nimi nauczycielką matematyki (Vivean Gray), znikają na zawsze bez śladu.
Którego panicznie bałem się w dzieciństwie, bardziej niż jakiś wikołaków, czy innych zombie. Genialny, oniryczny, senny klimat całości. Świetne Kino.
źródło: Film.org
AUTOR TEKSTU: Karolina Chymkowska
"Peter Weir jest przykładem reżysera, który z żelazną konsekwencją realizuje od początku jedną artystyczną wizję świata, wykorzystując stały motyw, a pokazując jego różne oblicza. Weir jest wyraźnie zafascynowany wewnętrzną siłą człowieka, jego drogą ku...
Chodzi mi głównie o klimat a nie fabułę, czyli to nie muszą być filmy o szkołach dziewczęcych, zniknięciu ludzi itd
Szukam czegoś mistycznego, równie poruszającego i nie mogę znaleźć dlatego pytam was fanów "pikniku' ludzi którzy są wyczuleni na tą specyficzną wrażliwość.
Uwielbiam filmy artystyczne, urzekające muzyka i zdjęciami, gdzie fabuła schodzi na dalszy plan ustępując raczej wrażliwości odbiorcy i apelujące do otwarcia umysłu, ale "Piknik..." jest dla mnie całkowitą porażka na tym tle - poza muzyką nie broni się w tym filmie prawie nic, film jest nudny jak flaki z olejem,...