Zmiażdżył mnie jako Książę Stefan Jabłoniewski w 3 sezonie "Zniewolonej"...
Oj, niesamowicie męską aurą emanuje ten facet. Normalnie Rhett Butler 2.0 ^^ Dawno nikt mnie tak nie zbił z tropu na ekranie...Jak tylko się pojawiał, to często aż tchu brakło z wrażenia.
Gdyby Strelnikov grał Massimo to oglądało by mi się (nie)sławetne z tysiąc razy lepiej ;) Tak mi się nasunęło po jego 1 scenie, kiedy to spanikowana, zmoczona deszczem Katia prawie wpada na księcia w drzwiach. Brakowało tego "Are you lost baby girl?" xd I mój pisk wewnętrzny na dźwięk polskiego "Dzień dobry" i "Biedna dziewuszka". Pomijając ten wstęp książę Stefan bardziej przypomina klasycznego hrabiego Monte Christo; z odrobinę tylko mniejszą żądzą krwi za doznane od ludzi krzywdy...
Wprost uwielbiam tego typu nieodgadnione, pokiereszowane postaci. Szukam ich wszędzie, bo są bardzo rzadkie, i cenne. A przynajmniej te świetnie napisane i zagrane ;) Takie które choć przeszły przez piekło bosymi stopami, to zachowały w środku człowieczeństwo. Mimo wszystko. Bo owszem, Jabłoniewski ma rogi, ale zwykle potrafi nad nimi panować. Niebezpieczny, lecz nie psychopata, a motywy jego zemsty wydają się słuszne. Kiedy trzeba wrażliwy, ale nie żadne ciepłe kluchy. Plus fan Mickiewicza i Szopena, jakie to diabelnie polskie :) Nie spodziewałam się odnaleźć takiej perełki jak książę Stefan w serialu w połowie od TVP a tu proszę, jaka niespodzianka.
A Strelnikov doskonale oddał charakter roli, i za to wielkie dzięki!
Panie Siergieju, ma Pan nową fankę, po pewnie milionie Ukrainek ;)

https://youtu.be/8o5bCVMU_vM