zapowiadana na początku próba odkłamania wizerunku bardzo jednak kontrolowana, w granicach rzuconego czaru własnego i cokolwiek cenzorskiego - po prostu nikt się za ten film nie obrazi, nikt za niego z zespołu nie wyleci, a i o dostarczaniu policji materiałów dowodowych nie może być tutaj mowy, słowem: ani Cocksucker Blues pana roberta franka ani Gimme Shelter panów maysles to to na pewno nie jest, ale..
ale i tak najlepszy dokument o stonesach jaki widziałem od lat; panowie mają pełną kontrolę, pokazują tylko to co chcą pokazać, siebie przedstawiając jako rewolucjonistów, buntowników, społeczników i tak dalej, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu, w sumie pod obecną modłę.
fajny pomysł, że każdy odcinek z punktu widzenia indywidualnego trybika pracującego na konto całości maszyny, której forma stanowi coś znacznie większego niż prosta suma tych kilku jej części.
no i idea zespołu, jego esencji, jego rdzenia, jakiejś konieczności braterstwa, wybrzmiewa tutaj w całej swojej pełni (zespołu rockowego, dodajmy, z zespołami dżezowymi, których liderzy wymieniają składy niemal po każdej płycie niewiele to ma wspólnego).